Na pewno słyszeliście o podłaźniczce. To starosłowiańska poprzedniczka choinki – nasi przodkowie wieszali pod sufitem sosnową gałąź lub czubek iglastego drzewka – świerku albo jodły – do góry nogami. To zwyczaj związany z celebracją zimowego przesilenia, które wypada 21 grudnia. Noc równa się wtedy z dniem, dni stopniowo stają się coraz dłuższe. Był to więc obrzęd ku czci Słońca. Stąd nazwa święta – Zimowe Staniesłońca albo Szczodre Gody, bo przecież bez słońca nie będzie plonów.Taką wiszącą ozdobę różnie w różnych regionach nazywano. Podłaźnikiem, jutką, wiechą, bożym drzewkiem… Nam jednak szczególnie podoba się nazwa rajski sad, bo najbardziej działa na wyobraźnię.Co wieszamy w naszym rajskim sadzie?
Mogą to być ozdoby jadalne – orzechy, rajskie jabłuszka, ciasteczka i pierniki. Ucieszą się dzieci. Tak będzie też najbardziej eko – nic się zmarnuje. Ale zobaczcie, jak pięknie wyglądają ręcznie robione ozdoby ze słomy i suszu, tradycyjne pająki i łańcuchy. My wieszamy też cudeńka z dmuchanego szkła – grzybki i brokatowe sople, które pamiętamy z dzieciństwa. Takie bombki dziś już rzadko się spotyka.
Kiedyś wszystko miało znaczenie symboliczne – również podłaźniczka. Wiecznie zielone drzewko to symbol życia i odradzającej się przyrody. Wieszano ją pniem do góry – korzeniem w stronę nieba i życiodajnego słońca. Kolory ozdób też miały określoną symbolikę. Czerwień jest kolorem życia i miłości. Zieleń to witalność, płodność i nadzieja. Złoto i żółty oznaczają światło i boskość. Biel jest kolorem niewinności.
Taka wisząca ozdoba miała zapewnić domownikom zdrowie i dostatek. To uniwersalne pragnienia, które towarzyszą ludziom od zawsze. Kiedyś, teraz i na wieki wieków.